Przygotowując się do tłustego czwartku warto przetestować smak faworków. Ja wypróbowałam przepis z blogu ‚Pyszna Dieta’: http://pysznadieta.blogspot.nl. Wyszło znakomicie.
Składniki nieco zmieniłam:
½ szklanki gazowanej wody mineralnej,
½ szklanki mleka roślinnego (ja użyłam migdałowego)
Nareszcie doczekałam się i przeczytałam „Drugi dziennik” Jerzego Pilcha. Nie czytałam publikowanych co tydzień felietonów, za to tak jak na pierwszy „Dziennik”, tak i na drugi tom rzuciłam się zachłannie, no i nie zawiodłam się. Sam autor mówi, że to historia zaniku, ale czy na pewno? Jest intymny, ale jednocześnie jego autor puszcza oko do czytelnika.
„Owszem, Drugi dziennik miał być w założeniu intymniejszy (…) chwalebnie odpuściłem tę dziecinadę; z intymnością jak to z intymnością: same kłopoty. Nie tyle rzecz jasna z samą intymnością, ile z jej ujawnianiem. Intymność ujawniona nikogo nie zadawala: jedni mówią, że pokazano za dużo, drudzy, że nic; jeszcze inni, że w sam raz, ale wszystko wymyślone. Wybierajcie jaką chcecie opcję. Ja wybieram spowiedź ekstremalną” (s. 95).
Odsłania kronikarz siebie, swoje zmagania z chorobą z jednej strony bardzo serio, z drugiej autoironicznie. Mówi o swojej irytacji, gdy słyszy zadawane z nieszczerą troską, a może i z nutą satysfakcji, pytanie: „Jak się czujesz?”. Szczególnie drażniące, gdy stawia je Only – figura stworzona przez autora, obrazująca tak zwanych przyjaciół. No bo niby jak on ma się czuć?!
„Konstytuują Only’ego dwie rzeczy: jest zdrów i jest ci – jak przystało na wiernego druha – dozgonnie oddany. (Sp…dalaj przed jego życzliwością, jego wiernością i jego oddaniem jak najdalej, wyrywaj, dopóki ruszasz się jako tako, zmiataj, póki nie chodzisz chodzikiem-balkonikiem, a jak już jest ten etap, dawaj balkonik na plecy i chodu! Chodu, gdzie oczy poniosą! Spierniczaj jeszcze prędzej, niż spierniczasz z dziury na zboczu Granatowj Góry). Najwyższą formą przychylności Only’ego jest zmartwienie. Gdy Only martwi się o ciebie, jesteś w gorszej sytuacji, niż będziesz po śmierci” (s.172).
Autor stawia pytania o los, przeznaczenie, Boga, niepewność. Będąc w swoim centrum dowodzenia na Hożej, z którego zbyt często nie wyściubia nosa, chyba że wychodzi po bułki czy gazety, debatuje z wielkimi literatury: Camusem, Mannem, Nabokovem, Babelem. Jest „Dziennik” przepełniony zadumą nad śmiercią (zmarły przyjaciel z dzieciństwa), ale też – jak to u Pilcha – humor przebija z kart (pierwszorzędna rozmowa telefoniczna z matką). Warto sięgnąć, bo jest to świetna literatura.
Jerzy Pilch: „Drugi dziennik 21 czerwca 2012 – 20 czerwca 2013”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014.
Kolejna pasta. Dziś smalczyk wegański – to jest to! Pachnie i smakuje pierwszorzędnie. Innymi słowy trudno się mu oprzeć.
Potrzebujemy:
250 g białej fasoli (gotowiec ze słoiczka lub puszki)
małe jabłko
cebulę
majeranek, cząber
sól i pieprz
olej
Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy cebulkę posiekaną w kostkę. Staramy się ją delikatnie zeszklić, dodajemy do niej jabłko pokrojone również w drobną kostkę (uwaga: jeśli mamy słodkie jabłko, to nada paście słodkawy smak). Cebulkę z jabłkiem smażymy, dodajemy majeranek i cząber. Fasolkę miksujemy, dodajemy podsmażone jabłko z cebulką, majerankiem i cząbrem. Miksujemy wszystko, doprawiamy solą i pieprzem. Ready to go …. Smacznego.
Kiedy brak soczystych i pachnących pomidorów, zrobimy pastę z ususzonych, aby następnie obficie wysmarować nią kromkę chleba. Potrzebujemy… no dobrze, przyznaję, że wszystkie składniki dodaję na oko, ale mniej więcej proporcje są takie:
100 g suszonych pomidorów (wcześniej namoczonych; ok. godziny w letniej wodzie)
garść ziaren słonecznika i pestek dyni
50 g czarnych oliwek
pęczek listków bazylii
sól, pieprz
kilka kropli soku z cytryny
oliwa z oliwek
Blendujemy namoczone i odsączone pomidory, uprażone na suchej patelni pestki dyni i słonecznika, dodajemy oliwki (oczywiście bez pestek :)), listki bazylii. Rozdrobnionej miksturze nadajemy gęstość według upodobania dolewając wodę, w której wcześniej moczyły się pomidory. Doprawiamy solą, pieprzem, cytryną oraz oliwą z oliwek. Smacznego.
Głodni, a na dworze zimno i brzydko? Brak pomysłów na drugie śniadanie, kolację czy tak po prostu na małą przekąskę? Zatem czas na kolorową, wesołą, pełną energii i witamin sałatkę.
Potrzebne nam będą:
1/2 szklanki kaszy Quinoa
1/3 szklanki kaszy amarantus/ szarłat
1 dojrzałe awokado
1 dojrzałe mango
1 czerwona papryka
1 czerwona cebula
3 łodygi selera naciowego
puszka soczewicy 250 g
sól i pieprz
oliwa z oliwek
sok z połówki cytryny
Ugotować kaszę i szarłat, a potem wystudzić. Cebulę i seler naciowy pokroić w piórka. Awokado, mango i paprykę w kostkę. Dodać soczewicę i wszystko razem wymieszać, doprawić solą, pieprzem, oliwą i cytryną. Smacznego!