Kto jeszcze nie jadł zupy cukiniowej, powinien jak najszybciej spróbować. Oto składniki:
2 średniej wielkości cukinie
6 średniej wielkości ziemniaków
2 średniej wielkości cebule
kawałek pora (zielona część)
pieprz i sól
bulion warzywny
garść ziaren słonecznika
garść ziaren dyni
Obie cebule i pora siekamy w piórka i podsmażamy na złoto. Cukinie ścieramy na grubych oczkach, ziemniaki kroimy w drobną kostkę. Wszystko wrzucamy do garnka i zalewamy bulionem tak, by nieco tylko przykrywał warzywa. Gotujemy do miękkości, doprawiając solą i pieprzem. Wszystko blendujemy, a przed podaniem posypujemy podprażonymi na rozgrzanej, lecz suchej patelni ziarnami dyni i słonecznika.
Jo Nesbø: „Człowiek Nietoperz”, tłumaczenie: Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2012.
„Człowiek Nietoperz” to pierwsza część z serii kryminałów, których głównym bohaterem jest norweski policjant Harry Hole, wciąż młody, postawny mężczyzna o sporym bagażu doświadczeń. I pewnie wielu powie, że taki inteligentny policjant, irytujący się na ludzką głupotę alkoholik to cliché. Może i tak, ale jakie świetne cliché!
Wydarzenia rozgrywają się na drugiej półkuli, w krainie słońca i opalonych surferów: w australijskim Sydney, gdzie Hole ma pomóc w rozwiązaniu sprawy zabójstwa swojej rodaczki: Inger Holter. Po przylocie do kraju kangurów Harry podejmuje śledztwo wraz z lokalnym policjantem, Aborygenem, Andrew Kensingtonem. Panowie krążą po mrocznych dzielnicach miasta: domów publicznych, prostytutek, alfonsów, narkotyków, dealerów, klubów nocnych, podejrzanych knajp. Obrazy, dźwięki, strzępy informacji, poznani ludzie i ich opowieści niestety zbyt późno ułożą się w całość i Holemu przyjdzie zapłacić wysoką cenę za to zbyt wolne łączenie faktów.
To musi być jakaś karma skandynawskich autorów kryminałów, że nie tylko nie przechodzą obojętnie obok problemów nękających społeczeństwa i jednostkę, lecz że trafiają w samo sedno, w samo ich jądro. Mamy więc obraz Australii nękanej niewypowiedzianym do końca i nierozwiązanym napięciem, dziedzictwem kolonializmu, przybierającym postać ksenofobii i rasizmu. Mamy też zmagania jednostki, jej samotność, lęki, okaleczenia, innymi słowy, całą tę złożoność natury człowieka, to egzystencjalne piekło, w którym nie ma jednej prostej odpowiedzi, a zło pozostawia ślady na zawsze.
Szparagowe szaleństwo trwa w przeróżnych wariacjach i permutacjach. Dziś zapraszam na grillowane szparagi z ziemniaczkami w mundurkach i sałatą.
Składniki:
pęczek białych szparagów
ziemniaki
miks sałat (rzymska, rukola etc.)
rzodkiewki
dymka
duży pęczek koperku
listki bazylii
listki mięty
sól i pieprz
sok z cytryny
oliwa z oliwek
Szparagi podgotowujemy w wodzie z solą, odrobiną soku z cytryny i szczyptą cukru, następnie grillujemy (na grillowej patelni – moja wersja). W tym czasie gotujemy ziemniaki. A na sam koniec robimy michę świeżej sałaty, mieszając sałaty z pokrojonymi w plasterki rzodkiewkami i z posiekanymi: dymką, koperkiem, bazylią i miętą. Doprawiamy solą i pieprzem, sokiem z cytryny i oliwą. Gotowe. Smacznego!
Lunch time! Czyli sałatka z ciepłym dodatkiem.
Składniki:
miks sałat
rzodkiewki
pomidory
oliwki (duże, greckie)
kapary
dymka
pietruszka
koperek
sól i pieprz
oliwa z oliwek
ocet balsamiczny
grillowane tofu (pokrojone na małe kawałki)
Do miski wrzucamy sałaty, pokrojonego w łódki pomidora, rzodkiewkę w plasterkach oraz posiekane pietruszkę, koperek i dymkę. Dodajemy oliwki i kapary. Na patelni podgrzewamy grillowane tofu. Sałatę doprawiamy solą i pieprzem, octem balsamicznym i oliwą z oliwek. Mieszamy. Na wierzch nakładamy tofu. Smacznego!
Banany roztrzepujemy widelcem, dodając wodę gazowaną, mleko i olej. Wszystko mieszamy. Do drugiej miski wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia i sól. Mieszamy. Następnie łączymy mokre składniki z suchymi. Na rozgrzaną i posmarowaną olejem gofrownicę nakładamy ciasto. Smażymy – czas zależy od urządzenia, jakie mamy. W każdym razie gofry są pyszne, a podane z kokosową śmietanką i truskawkami – wybitne!