Jerzy Pilch: „Wiele demonów”, Wielka Litera, Warszawa 2013.
„Demony nasze historie opowiadają. (…). My opowiadamy nasze historie. My, czyli nasze demony” (s. 51).
A nawet jak dalej powiada autor: „W istocie jest jedna historia. Spod wszystkich, leżących jedna na drugiej jak w zbiorowej mogile, opowieści prześwieca jedna żywa opowieść. Człowiek rodzi się na dnie straszliwej czeluści, żyje nie wiadomo po co i umiera w męczarniach. Innej opowieści nie ma. Nie ma innego początku, innego środka i innego zakończenia. Obraz może być różny, ale ramę ma jedną: trumienną”. (s. 52)
Cóż więcej kiedy się już tyle usłyszało? Ano czyta się tę księgę rozkoszując Pilchową frazą, zabawą słowem, poetyckością. Opowieść toczy się w Sigle, luterskiej wsi w latach 50 – dziesiątych ubiegłego wieku, choć od razu dodajmy, że czas jest tu tak umowny, jak i drugorzędny. Wszytko dzieje się wokół demonicznych cór pastora Mraka: Oli i Julii, a jakby się nie działo, bo akcja idzie raz do przodu, to znowu się cofa, a wiele opowieści funkcjonuje tu autonomicznie. Słowo, obraz, Bruno Schultz, tajemnicze ogrody, tajemniczy zamek, tajemnicze podziemia poczty, o chacie i obejściu listonosza – jasnowidza nie wspominając. Z ironią, humorem bez patosu o rzeczach ważnych, a może i najważniejszych. I jak tu się nie uśmiechnąć, czytając filozoficzną dysputę między pastorem a panem Naczelnikiem:
„Ja nie uważam, ja wiem, że wszystko stworzył Pan Bóg (…) wiem i wierzę, choć do tego stopnia wiem, że nawet wierzyć nie muszę, na tym stoi moja wiara. (…). Tylko wiara. Tylko Biblia. Tylko Bóg… Bóg, który stworzył świat i wszystko, co istnieje… Adama i Ewę… ”
I dalej:
„(….) Czy oni – ksiądz pastor wybaczy – byli ewangelikami?
-Kto?
– Adam i Ewa.
Człowieku…– ksiądz Mrak spojrzał pana Naczelnika wzrokiem ciężkim jak pełen wszelkiego stworzenia ocean. – Człowieku… Jakby Adam i Ewa byli ewangelikami, nie trzeba by ich było z raju wyganiać”. (s. 75)
Rzec, że „Wiele demonów” czyta się niesamowicie, wkraczając w magiczny świat historii, zaświatów, dźwięku i obrazu, to nic nie rzec.
Książkę powinno się przeczytać. Można jej posłuchać na Audiotece dzięki Jerzemu Radziwiłowiczowi. Oto pierwsze zdania:
Dodaj komentarz