Mariusz Szczygieł: „Kaprysik. Damskie historie”, wydanie 2, Agora, 2017.
„Najlepsze miejsce na namiot jest zawsze trochę dalej” – takim powiedzonkiem raczyła autora, Zofia Czerwińska. I w tym tkwi źródło, jak skonstatował Szczygieł, ludzkiej pazerności. Można by rzec, że „Kaprysik. Damskie historie” to właśnie opowieść o kobietach pazernych na życie.
Oto historie kobiet zwyczajnych i niezwyczajnych, historie codzienne i niecodzienne. Oto opowieść o wyjątkowości bohaterek. Mariuszowi Szczygłowi udało się pozostać na drugim planie, pierwszy plan przypadł bohaterkom. Oto Janina, która całe życie ubrała w statystykę. Codzienność zapisując w notesach. Zwyczajność nie zwyczajna. Zwyczajność szczególna. Oto Tońcia i Heńcia, które przez pół wieku regularnie co tydzień pisały do siebie listy: siła przyjaźni. Wkrótce po przekazaniu listów autorowi, przyjaciółki przeszły na SMS-y. Dalej Anna, która poprzez fotografie chce opowiadać o sobie, udokumentować swoje bycie. I nie idzie o zwykłe selfie. Anna co jakiś czas zjawia się z arsenałem rekwizytów u zaprzyjaźnionego fotografa, by jak sugeruje autor bohaterce, niczym pani Bovary odnaleźć samą siebie. Dalej detektywistyczna zagadka. Jaki jest wspólny mianownik pięciu kobiet wypisanych na starej kartce? Co je łączy? Jest też pomnik żony profesora. Ulotna chwilo trwaj! Wywiad z wokalistką Tercetu Egzotycznego. Siła życia mimo wszystko. I wreszcie historia Idy Kamińskiej, aktorki, reżyserki, dyrektorki Teatru Żydowskiego w Łodzi, Wrocławiu i Warszawie. Ten brak, niedosyt, no i ten 1968.
Zaciekawienie drugim człowiekiem i tym, co chce opowiedzieć, oto cecha reportażysty z krwi i kości tak wyraźna „Kaprysiku”.
***
„Kaprysiku” słuchało się znakomicie. Sam autor, Mariusz Szczygieł, aktorsko odczytał reportaże, tonem, melodią narracji namalował ciekawe obrazy kobiet bez ich naznaczania.
Dodaj komentarz