Andrzej Sapkowski: Boży Bojownicy, SuperNowa, Warszawa 2004.
Reynevan, Samson Miodek i Szarlej, trójca bynajmniej nie święta, dalej kręci się po śląskich traktach, a i o Pragę zachaczą, a raczej należałoby rzec w niej się spotykają, przez chwilę zabawiają i na ponowną tułaczkę w sprawie Kielicha wyruszają. Zadziało się bowiem tak, że w wyniku pewnych zbiegów okoliczności i wyjątkowości zaistniałych sytuacji nasi bohaterowie zdobyli zaufanie Bożych Bojowników. Sam zaś Reynevan odwrócił się od papiestwa i stał się gorliwym neofitą, bez reszty oddanym Bożym Bojownikom. Zmieniając wyznanie przy okazji zmienia nasz bohater profesję. Otóż z medyka przekwalifikowuje się lub raczej zostaje przekwalifikowany w szpiega. I tak jak w pierszym tomie, tak i tu ciągle jest zakochany, nieustannie wpada w kabały, z których przeróżnymi zrządzeniami losu, dzięki sprytowi i pomocy przyjaciół udaje mu się wyjść cało. A przecie zamykany jest w nie jednym lochu i nie jeden pan śmiercią poprzedzoną torturami mu grozi. A i wrogowie jego są zacni i najwyższych nomen omen lotów, jak choćby prawa ręka biskupa wrocławskiego Konrada, Birkart Grellenort.
Sapkowski przedstawia pozornie tylko w tle bezmiar okrucieństwa wojen religijnych. W tym przypadku wojny papistów z husytami czy husytów z papistami I znów knucia i znowu polityka, i znowuż żądza władzy i bogactwa. Chciałoby się starą prawdę powtórzyć: wszelka władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. Trup tu na trupie, konie w galopie, odór palonych ciał na stosach, krzyki…
Nie zapomina autor o Świętym Oficjum i jego bożym dziele, uwikłaniach i gierkach. A kobiety, czy one mogą mieć swój światopogląd, ideały, rozwijać się intelektualnie?
Niejako na deser dostajemy wspaniałą produkcję, słuchowisko, dopracowane do najmniejszego detalu. Tylko słuchać.
O pierwszym tomie „Trylogii husyckiej” pisałam tutaj.
Dodaj komentarz