Jo Nesbø: „Człowiek Nietoperz”, tłumaczenie: Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2012.
„Człowiek Nietoperz” to pierwsza część z serii kryminałów, których głównym bohaterem jest norweski policjant Harry Hole, wciąż młody, postawny mężczyzna o sporym bagażu doświadczeń. I pewnie wielu powie, że taki inteligentny policjant, irytujący się na ludzką głupotę alkoholik to cliché. Może i tak, ale jakie świetne cliché!
Wydarzenia rozgrywają się na drugiej półkuli, w krainie słońca i opalonych surferów: w australijskim Sydney, gdzie Hole ma pomóc w rozwiązaniu sprawy zabójstwa swojej rodaczki: Inger Holter. Po przylocie do kraju kangurów Harry podejmuje śledztwo wraz z lokalnym policjantem, Aborygenem, Andrew Kensingtonem. Panowie krążą po mrocznych dzielnicach miasta: domów publicznych, prostytutek, alfonsów, narkotyków, dealerów, klubów nocnych, podejrzanych knajp. Obrazy, dźwięki, strzępy informacji, poznani ludzie i ich opowieści niestety zbyt późno ułożą się w całość i Holemu przyjdzie zapłacić wysoką cenę za to zbyt wolne łączenie faktów.
To musi być jakaś karma skandynawskich autorów kryminałów, że nie tylko nie przechodzą obojętnie obok problemów nękających społeczeństwa i jednostkę, lecz że trafiają w samo sedno, w samo ich jądro. Mamy więc obraz Australii nękanej niewypowiedzianym do końca i nierozwiązanym napięciem, dziedzictwem kolonializmu, przybierającym postać ksenofobii i rasizmu. Mamy też zmagania jednostki, jej samotność, lęki, okaleczenia, innymi słowy, całą tę złożoność natury człowieka, to egzystencjalne piekło, w którym nie ma jednej prostej odpowiedzi, a zło pozostawia ślady na zawsze.
Dodaj komentarz