Kolejne jesienne popołudnie, kolejny jesienny smak.
Składniki:
ziarna chia
mleko migdałowe
2 jabłka
garść czarnych rodzynek
cynamon
orzechy pekan
banan
syrop klonowy
olej kokosowy
Ziarna chia zalewam mlekiem i dokładnie mieszam. Wstawiam do lodówki. Po 30 minutach jeszcze raz dokładnie miksuję. Ponownie wstawiam do lodówki tym razem na około 6 godzin lub całą noc.
Wystawiam z lodówki. Tymczasem na patelni rozgrzewam olej kokosowy i układam pokrojone w cienkie plasterki jabłka i po chwili dodaję banana. Rodzynki i orzechy zalewam ciepłą wodą. Jabłka i banana podsmażam, a po chwili dolewam odrobinę wody i zostawiam na moment. Doprawiam cynamonem i syropem klonowym. Na koniec dodaję odlane z wody rodzynki i orzechy. Na tak przygotowane jabłka układam chia. Wcinam.
W jesiennym słonku pięknie mienią się otaczające nas brązy, czerwienie, pomarańcze i żółcie Nic tylko się tymi kolorami cieszyć i inspirować. Z takiej inspiracji powstał pomarańczowy koktajl marchewkowy.
Składniki:
2 szklanki soku z marchewki
8 bardzo dojrzałych bananów
3 – 4 łyżki syropu klonowego
cynamon
anyż
imbir
Banany i sok z marchewki miksuję. Wlewam syrop klonowy i wsypuję przyprawy (według smaku i uznania). Wszystko ponownie blenduję i wypijam.
Jak jesień to oczywiście Pumpkin Spice Latte. Kto nie słyszał o tej słynnej kawie ze Starbucksa? I choć zwykle wybieram herbatę, to w ciemne, zimne i mokre dni i wieczory z wielką przyjemnością wypijam dyniową latte, która rozgrzewa dzięki korzennym przyprawom, a do tego pięknie pachnie, no i smakuje jeszcze lepiej.
Składniki:
1/2 szklanka purée z dyni (Hokkaido)
1 szklanka świeżej mocnej kawy, najlepiej po francusku
Do rondelka wlewam kawę, purée dyniowe i mleko. Wszystko podgrzewam mieszając. Po chwili dodaję przyprawy i ekstrakt waniliowy oraz syrop klonowy. Ponownie blenduję i jeszcze przez moment podgrzewam. Do rozgrzanej szklanki wlewam miksturę. Wreszcie na samej górze umieszczam bitą śmietanę i wszystko posypuję – a jakże – cynamonem. Smacznego!
Dynia jest po prostu niezwykła. Zawiera witaminę A, witaminy z grupy B, ma potas, wapń i fosfor. Uważa się, że wzmacnia układ odpornościowy, a do tego wspaniale smakuje. Możemy wykorzystywać ją w kuchni na wiele sposobów. Dziś wariacja na temat jesiennego klasyka: amerykańskie ciasto dyniowe. Innymi słowy tarta dyniowa, szczególnie popularna z okazji Halloween oraz Święta Dziękczynienia (Thanksgiving Day). Przepis z kanału youtubowego nissiax83.
Zatem wegańskie ciasto dyniowe, pachnące przyprawami i przesmaczne.
Zaczynamy od spodu. W misce łączę mąki z syropem klonowym i musem jabłkowym. Rozkładam w formie. Wkładam na 15 do 20 minut do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika. Kiedy spód siedzi w piekarniku, przygotowuję masę dyniową. W misce miksuję purée z dyni, syrop klonowy, przyprawy i mąki. Masę wylewam na podpieczony spód. Ciasto wkładam na 40 do 45 minut do piekarnika, nadal 180 stopni. Wyjmuję, studzę, a potem chłodzę (przez całą długą noc) i na drugi dzień wcinam z wegańska bitą śmietanką.
Jerzy Pilch, Marsz Polonia, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2008.
-Co powiedziała jasnowidzka?
-Coś złego
-O nas?
-O Polsce. (s.190)
W imię Ojca i Syna, i Ducha Opowieści, Amen. (s.7)
Przecież to książka z 2008. Dawno i nieprawda. Czy aby na pewno?
W dniu swoich pięćdziesiątych drugich urodzin, w dniu upalnym, bohater, a zarazem narrator, rusza na poszukiwania kobiety idealnej, na niebywały podryw, na przypomnienie rozkoszy młodości. Poszukiwania prowadzą go do wesołego autobusu, który wiezie gości na balangę balang do Beniamina Bezetzny’ego. A Beniamina znamy wszyscy. Beniamin to przecież zło w czystej postaci:
Ekscentryk nad ekscentrykami? Swawolnik nad swawolnikami? Raczej: Diabeł wcielony albo Szatan we własnej osobie. Wysłannik piekieł alias Beniamin Bezetzny. (s.28)
Podczas podróży do rezydencji Bezetzny’ego przed oczami bohatera, a zarazem narratora, przemykają nowobogackie wille, rozpadające się po PRL-owskie domostwa. Bogactwo miesza się z biedą, a wczesny kapitalizm z późnym PRL-em.
Impreza u Bezetzny’ego to impreza, na której są wszyscy. Dawni opozycjoniści i aparatczycy słusznie minionej władzy, gwiazdy pop, aktorzy, znani dziennikarze sportowi i nie sportowi też, władza i biznes, a dalej, no oczywiście, masoni, żydzi, cykliści, a i duch Czesława Miłosza przemknie. Same archetypiczne postacie. Każdy się objada, każdy z każdym wódkę pije.
Miesza się tu cynizm, obłuda, żądza władzy, hierarchie. Nim jednak bohater, a zarazem narrator, dotrze na tę spektakularną zabawę, wysiądzie i spotka się z tymi, którzy nie trawią Bezetzny’ego i jego gości, z tymi, którzy są prawdziwym Narodem, prawdziwymi Polakami -Katolikami. Naród szykuje się do rewolty. Naród przygotowuje się do uciszenia zabaw elit na balandze balang.
Tymczasem u Beniamina Matka Polka ma wszystkiego dość, toteż wskakuje na stół i rozpoczyna striptiz, podczas gdy zamordowani opozycjoniści wykłócają się o to czyja śmierć jest bardziej uświęcona, bardziej błogosławiona.
Wszyscy czekają na finał. Oto ma się odbyć mecz Arki Przymierza, czyli prawdziwych Polaków, z wieżą Babel, czyli gośćmi Bezetzny’ego. A wszystko podlane przez autora nakreślonymi ironicznie – cynicznymi portretami, karierowiczów z korporacji, karierowiczów ze świata polityki, etc; tak zwanych elit i tych, którzy do nich aspirują, tych, co się zwą prawdziwymi Polakami, ultrakatolików jednym słowem. Napięcie takie, że aż iskrzy. Coś się musi wydarzyć, grom z jasnego nieba, ktoś kogoś trzaśnie nie wiadomo. Nie wiadomo czy się wydarzy, a jak się, wydarzy, to czy zostanie zauważone.
Bawi się Pilch narodowymi mitologiami. Ośmiesza, pokazuje w krzywym zwierciadle obraz własny Polaków. 2008 pytacie? A może 2015? Marsz, marsz Polonia…